TAK JAK WCZEŚNIEJ KAŻDY DOPISUJE TYLKO TRZY SŁOWA DO OPOWIEŚCI :)
Przez las szedł chwiejnym krokiem pijak. Nagle zza krzaka wyskoczył lis. Pijak wypił jedno whisky, które cudem zdobył. By zdobyć whisky wymyślił pewien plan, upije się i pójdzie do lisa by dał mu noktowizor. Lecz noktowizor był zepsuty i dał mu majtki czerwone w białe kropki. -Zdobyłem je! - rzekł. Lecz zginałby, gdyby nie dzięcioł przyleciał na pomoc. Podał mu upragnione, jaja które zabiły złą babcię. Lecz gdy Pijak podchodził do babci to zginął, i pojawił się w świątyni. Trzymał w ręku dziwny parasol. Światło bijące od tego parasola oślepiało nawet kapłana, i zginął pijak! Kapłan zabrał majtki i je zjadł. -Hahaha! Teraz kolej na piwo. Wyruszył więc do świata istot żywych, i zginął. Jego dzieci wyruszyły by odnaleźć zapomniane legendarne magiczne miecze. Strzegł ich fluorescencyjny blask czerwonej świetlówki. Jej światło odbijało blask śmierci! Dzieci wyruszyły o świcie. Miały misternie przyszykowany plan. -Nadeszła ta chwila, na którą czekaliśmy. Doszli do wielkiego wodospadu śmierci! Obok kwitły kwiaty i śpiewały ptaki najróżniejsze melodie śmierci. Dzieci uciekły do wielkiej groty. Chciały przeczekać śmiercionośna nutę i odpocząć. O świcie obok groty pojawił się starzec. Zaczął opowiadać o cudownym działaniu mieczy rozcinającym twarde łuski smoka. - Chodźmy! Już czas! Zaczęli największą przygodę swojego krótkiego jeszcze życia. Szli długo, i mimo że Mariusz został ranny w nogę, to nie zatrzymały się. Wiedziały, że za parę godzin miecze będą ich. Nagle, zaatakował ich nieznany im stwór. Był wielki. Jego oczy były straszne i miały moc zamrażania. Nasi bohaterowie, stanęli do szeregu, po czym napięli łuki. - Ognia! W tym czasie stwór zrobił unik i przeprowadził kontratak. Chwycił Mariusza za sznurowadła i wyciągnął mu z plecaka kanapkę. -Mniam- powiedział potwór. - Uwielbiam kanapki z kiełbasą. -Tylko o to ci chodziło? - Nie lubię surowizny. - Mamy tego więcej! Poczęstujemy Cię, jeśli oddasz nam swój topór. -Umowa stoi. - Prosta sprawa. Tylko wskaż nam drogę do magicznych mieczy. -Chodźcie za mną. Skierowali się do lasu. Był ciemny. Zapadał zmrok. -Musimy rozbić obóz. Rozpalili ognisko, stwór zajadał kanapki. Dzieci obawiały się, że po kanapkach stwór dostanie mdłości. Wyciągnęły wiec Ranigast. -Masz. -Dzięki- powiedział i obrócił się. - Pewnie to trucizna. Dzieci zdziwiły się, że tak okropny stwór może ich o to podejrzewać. Reklama mówi: Ja Sprite ty pragnienie. Stwierdziły, że za lasem wykopią dół i zwabią tam potwora. Niestety ich plan nie wypalił, gdyż potwór sam odszedł, a droga do magicznych mieczy będzie trudniejsza, ponieważ stracili przewodnika. Jednak o poranku Mariusz zaśpiewał hymn i powiedział: Nie sraj żarem!
|